czwartek, 4 września 2025

 

NASZA KLASA

 

Jest przedostatnia, czerwcowa sobota 2022 roku. Wczesnym popołudniem do Zajazdu pod Górą powoli ściągają  odświętnie ubrani starsi ludzie. Jedni z zaciekawieniem spoglądają na przybywających, jakby odkrywając w pamięci kto zacz,  drudzy witają się rzucając się sobie w ramiona. Niektórzy nie widzieli się co najmniej od 30 lat. Tyle czasu bowiem upłynęło od ostatniego zjazdu maturzystów sędziszowskiego Liceum Ogólnokształcącego, którzy w dorosłość weszli  1962 roku. A tak wiele wydarzało się wokół nich. Oni też są inni niż wtedy. Jednak wciąż  mają w pamięci cztery lata szkolnego, wspólnego trudu  zwieńczonego egzaminem maturalnym.

 

              Maturzyści 1962.

                 Siedzą od lewej profesorowie: pani Maria Grabcowa – historyczka, pan Władysław Białek –        polonista, pani Felicja Węglowska – geografka i dyrektorka Liceum, pan Piotr Prokop – matematyk i wychowawca klasy, pani Wiesława Bauman – biolożka.

 

Pamiętają zapewne początek lipca 1958 roku. Wtedy to właśnie jako 14 letni absolwenci okolicznych szkół podstawowych; dziewczynki i  chłopcy, prawie jeszcze dzieci piszą swój pierwszy w życiu egzamin.  Z matematyki i z polskiego. Wynik egzaminu zadecyduje czy zostaną przyjęci do Liceum, czy będą mogli uczyć się dalej. Czy po maturze i po wymagających kolejnych egzaminach dostaną się na studia wyższe? Zapewne nie myślą o tym jeszcze,  bo zbyt odległa perspektywa.

 


Absolwentki podstawowej  Szkoły Żeńskiej w Sędziszowie rocznik 57/58 z wychowawczynią panią Władysławą Skarbkową. Osiem z nich zdało egzamin i dostało się do Liceum Ogólnokształcącego na rok szkolny 58/59

 

Ale w pamiętnym czerwcu 2022 roku wszystko się wyjaśniło. Tamte dzieci po latach wyrosły na niezwykle zdolną młodzieżą.  Z liczby 28 absolwentów, którzy z powodzeniem zakończyli liceum maturą 1962, aż 18 dostało się na studia wyższe. Udziałem wielu stało się udane dorosłe życie i kariery zawodowe. To oczywiste, że ich sukces to też sukces szkoły i jej  nauczycieli.

Do tej szkoły weszli nieśmiało. Po spartańskich warunkach w podstawówkach nowy budynek liceum, obszerne, jasne klasy, błyszczące parkiety i obowiązkowe kapcie robiły wrażenie. Jeszcze bardziej deprymowały ich szkolne mundurki. Chłopcy w szytych na miarę granatowych garniturkach z czerwonymi lampasami, z których błyskawicznie wyrastali i dziewczynki w jednakowych  błyszczących na granatowo fartuszkach szkolnych ozdobionych białymi kołnierzykami. Ale duma z bycia uczniem Liceum  była nieskrywana. Uczniowskie, wzorowane na studenckich czapki szkolne i czerwone tarcze z logo szkoły noszone  na rękawach płaszczy obwieszczały mieszkańcom miasteczka o statusie ich właścicieli. Strzegła tego wraz z gronem profesorskim Felicja Węglowska charyzmatyczna dyrektorka liceum i nauczycielka geografii. Była żoną harcerza i nauczyciela Władysława Węglowskiego, organizatora Szarych Szeregów w Sędziszowie, aresztowanego i  torturowanego przez okupanta w dębickiej i krakowskiej katowni gestapo. Węglowski zesłany  do Oświęcimia zginął tam w roku 1941.

Budynek liceum w owych siermiężnych, powojennych czasach rzeczywiście budził wrażenie. Trzy kondygnacje, szerokie korytarze, po których na przerwach spacerowały dziewczęta i dokazywali chłopcy,  piękna sala gimnastyczna, położone na tyłach budynku niewielkie boisko sportowe a na jego skraju najprawdziwsza strzelnica. To tam po czujnym okiem prof. Józefa Dziedzica,  nauczyciela wychowania fizycznego po krakowskiej AWF uczniowie,  dziewczęta i chłopcy bez wyjątku, w ramach przysposobienia wojskowego strzelali do tarcz z karabinków sportowych kbks. W powiatowym, ogólnodostępnym strzeleckim współzawodnictwie mistrzynią okazała się  Marysia Dudówna, późniejsza Maria Strzępka – polonistka i rusycystka, długoletnia dyrektorka, założonego jeszcze za okupacji przez ks. dr. Jana Zwierza,  dzisiejszego Zespołu Szkół Agro-Technicznych w Ropczycach. Animatorka szkolnych zespołów tanecznych i niestrudzona działaczka społeczna.

W budynku liceum znalazło się miejsce na pracownie tematyczne. W swojej pracowni prof. Grabiec uczył chemii doświadczalnej.  Rzeczywiście rzadko z niej wychodził, a  kiedy to się stawało roztaczał wokół siebie specyficzny zapach chemikaliów. Wielu z jego uczniów wybrało po maturze studia chemiczne. Ciekawość  budziła też pracownia fizyczna. Tam z kolei doskonale  wykładał fizykę prof. Stanisław Ptasznik, w młodości piłkarz Lechii Sędziszów. Jego metody nauczania, poprzez aktywizację zainteresowań uczniów lekturą popularnonaukową z dziedziny astrofizyki to nowatorski wówczas pomysł na ich sukces w egzaminach wstępnych na studia techniczne.  Jednak wśród grona profesorskiego, nie podlegający dyskusji prym, wodził prof. Władysław Białek ksywa Zeus. Polonista i jeden z  założycieli humanistycznego LO w Sędziszowie. Również twórca szkolnego chóru ze sztandarowym wykonanie na trzy głosy powstańczego Marszu Mokotowa. To dzięki niemu  Liceum Ogólnokształcące obchodzi dzisiaj jubileusz 80-lecia istnienia. 

Po latach okazał się, że rok szkolny 58/59 uroczyście rozpoczęty powitaniem nowych uczniów nie dla wszystkich zakończył się powodzeniem i wielu nie sprostało wysokim wymaganiom nowej szkoły. Z dwóch oddziałów klasy ósmej do następnej, dziewiątej  przeszło około 30 osób. Ich wychowawcą został prof. Piotr Prokop,  młody,  uzdolniony matematyk,  spod ręki którego nawet oporni na matematyczną wiedzę uczniowie wychodzili z jej   podstawową, licealną  znajomością. Przyszło mu mierzyć się nie tylko z  nierzadkim brakiem uczniowskiego  entuzjazmu dla matematyki, ale też z problemami  niedawnych jeszcze  dzieci, nagle przeistoczonych dorastaniem w młodzież. Bo w roku szkolnym 59/60, w dziewiątej klasie wychowankowie prof. Prokopa mieli prawie po 16 lat.

Chcieli tańczyć rock and rolla,  ale  na szkolnych zabawach,  organizowanych  dwa razy w roku grała do tańca znana kapela ludowa Władysława  Łobody, popularnego kapelmistrza z Trzciany. Chcieli słuchać Elvisa Presleya,  Boba Dylana i ballad Johnnego Casha, nadawanych tylko w radiu Luksemburg. Nic dziwnego bo wtedy zespół The Beatles rozpoczynał dopiero  swą światową karierę, a prekursorzy polskiego rocka zespół Niebiesko Czarni parafrazował w rytmie rocka piosnkę „Stary niedźwiedź mocno śpi”  A tymczasem klasa prof. Prokopa na wycieczkach do Krakowa oglądała  w Filharmonii „Halkę” Moniuszki albo w Teatrze Słowackiego „Wesele” Wyspiańskiego. Albo  ambitne spektakle grane w Rzeszowie w teatrze Siemaszkowej.  Podobnie jak monumentalne filmy np. „Wojna i Pokój” wyświetlane w kinie Zorza. Taka była  wówczas pragmatyka chowania młodzieży w sędziszowskiej kuźnicy studenckich kadr dla polskich uczelni wyższych. Jak się okazało to wielorakie kształcenie otwierało młode głowy na ogólnospołeczne i patriotyczne wartości. Było przydatne nie tylko na humanistycznych kierunkach, jakie wybierano, ale także na kierunkach technicznych.

Czy takiemu wychowaniu należy przypisać fakt,  że 2/3 klasy z maturalnego rocznika 62 dostało się na wyższe studia? Po części tak bowiem nic tak nie ułatwia kariery jak otwarty, wrażliwy umysł i szerokie horyzonty myślowe. To one, zaszczepione w szkole  tamtej młodzieży,  pokierowały Tolka Wozowicza  i Józia Napieracza do Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni. Ten ostatni pływał po morzach i oceanach, pod różnymi banderami jako pierwszy oficer przez 40 lat! Również Boguś Tobiasz dostał się do Wyższej Szkoły Marynarki Wojennej  w Gdyni – Oksywiu. Andrzej Prokop z łatwością zaliczył egzaminy wstępne do Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie. A piszący te słowa, kierowany zapewne dziecięcą pasją budowy drewnianych modeli statków wybrał do studiowania Budowę Okrętów na Politechnice Gdańskiej. Potem po dyplomie podjął trud kierowania dużymi organizacjami gospodarczymi. Po wielu latach pracy na czele wielu firm został nazwany przez dziennikarzy,  wiecznym prezesem. Również Boguś Zach najlepszy uczeń w klasie i matematyk skończył Wydział Elektryczny na Politechnice Gliwickiej. Pracował aż do emerytury na WSK w Rzeszowie pełniąc funkcję głównego energetyka zakładu.

Nie zabrakło wśród  nas górnika. Po skończeniu Akademii Górniczo Hutniczej w Krakowie został nim Tadziu Kuczyński, który długie lata pracował w tarnobrzeskim Siarkopolu. Adam Kociuba i Michaśka Koconiówna  to absolwenci Akademii Rolniczej w Krakowie. Marysia Celejewska, Basia Piętówna, Halina Drausówna, i Lusia Lipecka   reprezentują grupę nauczycielek po studiach pedagogicznych. Krysia Madera i Basia Jasińska to ekonomistki, a Marysia Dulla skończyła warszawski AWF. Julka Szymusik  i Hanna Szklanna to dyplomowane pielęgniarki dbające o cielesne  zdrowie swoich podopiecznych, a o ich zdrowie duchowe  solidnie i z oddaniem dbał przez długie lata Tadziu Skura, ksiądz  katolicki. 

I tak oto koleżanki i koledzy, maturzyści z rocznika 1962 rozproszyli się po świecie. Zajęci zawodową codziennością, zanurzeni w swoje rodziny, zapatrzeni w nadchodzącą przyszłość swoich dzieci  i zaabsorbowani  jej kształtowaniem  po 30 latach spotkali się ponownie. Był rok 1992. Polska gwałtownie adaptowała zachodni kapitalizm. Inflacja spadała i redukowano deficyt budżetowy jednak rosło bezrobocie. Mimo to na  ten pamiętny zjazd, zorganizowany w Sędziszowie przez nieocenioną Krysię Maderówne i Majkę Strzępkę  przybyli wszyscy zaproszeni. Również liczne grono profesorskie z wychowawcą prof. Prokopem na czele. 

 


Zjazd absolwentów LO rocznik 1962 z okazji jubileuszu 30-lecia matury.

Siedzą: pani prof. Wiesława Bauman i wychowawca klasy prof. Piotr Prokop. Stoi w pierwszy szeregu, trzymany pod rękę przez Majkę Duda- Strzępkę prof. Stanisław Ptasznik.

Restauracja „Jubileuszowa” w Sędziszowie

Czerwiec 1992 rok.

Było na co popatrzeć. Młode jeszcze, ale dojrzałe już twarze, emanujące  radością, że ponownie się spotkali. Zjazd rozpoczęto Mszą Św. w kościele parafialnym. Potem przyszedł czas na wizytę w budynku szkoły. Już w swojej klasie, z dziennikiem w ręku prof. Prokop odtwarzał udanie  lekcję wychowawczą.  Potem  przyszedł czas na zabawę do rana w restauracji Jubileuszowa.  A tam tańce do upadłego, dobre wino i dawnych wspomnień i sympatii  czar.  

Spotkali się znów po 30 latach.  Postanowili bowiem uczcić Diamentowym Jubileuszem 60 - lecie matury, Wcześnie spotykali się jeszcze dwa razy, ale taka okazja jak zmobilizowanie  78 letnich ludzi do przybycia zewsząd na kolejny zjazd nie mogła być pominięta! Na apel Marysi Strzępki, nie zważając na wiek i niedyspozycje,  aż 22 osoby przyjęły zaproszenie. Spotkali się 18 czerwca 2022 roku w Zajeździe pod Górą. No cóż, nie tańczono szalenie  jak dawniej. ale donośnie, dobrze zharmonizowanymi  głosami  śpiewano przy akompaniamencie kapeli podwórkowej „Paka Sędzisza”,  w ślad za pięknym głosem kolegi Ludwika Zawiszy, chociażby Hymn Seniorów.


Diamentowy Jubileusz - sześćdziesiąta rocznica matury 1962

Zespół „Paka Sędzisza”  drugi od lewej, gitarzysta i założyciel zespołu,  Józef Biedroń.

Zajazd po Górą; 18 czerwca 2022 roku.

       Diamentowy Jubileusz - sześćdziesiąta rocznica matury 1962.

                 Zajazd pod Górą, za stołem biesiadnym od lewej Edward Czochara,

          Zdzisława Kozub, Lusia Lipecka - Biedroń i Basia Jasińska.

               18 czerwca 2022 roku

Recytowano okolicznościowe wiersze, pióra Julki Szymusik i dyskretnie wymieniano się życiowymi doświadczeniami, jakich nazbierano sporo przez  tych 60 lat.  Późnym wieczorem nadszedł czas rozstania. Ze łzami w oczach  planowano kolejne spotkanie za rok.

Plany się powiodły  - za rok 24 czerwca,  znowu w Zajeździe pod Górą,  niestrudzona Majka Strzępka zorganizowała Żelazny Jubileusz. Po 65 latach tym razem  spotkali się absolwenci sędziszowskich podstawówek z 1958 roku, a wśród nich osiemnaścioro  maturzystów 1962.  Wspólnemu śpiewaniu nadawał ton na akordeonie pan Józef Marcinek.


Żelazny Jubileusz – 65.

Zajazd pod Górą.

Rocznica ukończenia żeńskiej szkoły podstawowej nr 2 w Sędziszowie rocznik 1958. Na pierwszym zdjęciu absolwenci LO rocznik 1962.  Pierwsza od prawej  Maja Strzępka. Na drugim zdjęciu wszyscy uczestnicy Jubileuszu.

 

.  Pragnienie bycia razem nie wygasło,  już po roku w czerwcu 2024 w hotelu PLATAN spotkali się 80 latkowie,  uczestnicy obu wcześniejszych jubileuszy.  Jak zwykle,  bawili się przednio nie zważając na swój szacowny wiek, niesieni wspomnieniami i nie gasnącą wzajemna sympatią. Oczywiście wiodące grono stanowili absolwenci sędziszowskiego Licem, rocznik maturalny 1962.

 Skąd miedzy nimi taka więź? Czy to może zasługa ich wychowawcy prof. Piotra Prokopa? A może jednego z założycieli licem polonisty, prof. Władysława Białka? 

Być może przedziwnym  zrządzeniem losu uczniowie tej klasy tak nadzwyczajnie  dopasowali się do siebie? A może ich klasa, która nazywali  po prostu „naszą klasą” była dla nich wartością samą w sobie? I po latach wartość ta rosła by erupcją uczuć objawić się po latach? Być może wszystko to miało znaczenie, ale najważniejsze było i jest nadal to, że my maturzyści 1962 jesteśmy z niej dumni.

Hotel PLATAN -  22 czerwca1924

Pierwsze spotkanie towarzyskie 80-latków - absolwentów LO rocznik 1962  i sędziszowskich szkół podstawowych rocznik 1958.

             Z upływem lat, wartość ta nabierała szczególnego znaczenia tak doniosłego, by wbrew przeszkodom pragnąć się spotkać jeszcze raz. Jeszcze jeden raz. Na pewno się uda! Bo spotka się z naszego, sędziszowskiego  LO „nasza klasa”, klasa  absolwentów    z rocznika 1962, z której - tak jak z naszej szkoły-  jesteśmy dumni.

Andrzej Skarbek.

Kwiecień 2025 r.

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz