NASZA KLASA
Jest
przedostatnia, czerwcowa sobota 2022 roku. Wczesnym popołudniem do Zajazdu pod
Górą powoli ściągają odświętnie ubrani
starsi ludzie. Jedni z zaciekawieniem spoglądają na przybywających, jakby
odkrywając w pamięci kto zacz, drudzy
witają się rzucając się sobie w ramiona. Niektórzy nie widzieli się co najmniej
od 30 lat. Tyle czasu bowiem upłynęło od ostatniego zjazdu maturzystów
sędziszowskiego Liceum Ogólnokształcącego, którzy w dorosłość weszli 1962 roku. A tak wiele wydarzało się wokół
nich. Oni też są inni niż wtedy. Jednak wciąż mają w pamięci cztery lata szkolnego,
wspólnego trudu zwieńczonego egzaminem
maturalnym.
Maturzyści 1962.
Siedzą od lewej profesorowie:
pani Maria Grabcowa – historyczka, pan Władysław Białek – polonista, pani Felicja Węglowska –
geografka i dyrektorka Liceum, pan Piotr Prokop – matematyk i wychowawca klasy,
pani Wiesława Bauman – biolożka.
Pamiętają zapewne początek lipca 1958 roku. Wtedy to właśnie jako 14 letni absolwenci okolicznych szkół podstawowych; dziewczynki i chłopcy, prawie jeszcze dzieci piszą swój pierwszy w życiu egzamin. Z matematyki i z polskiego. Wynik egzaminu zadecyduje czy zostaną przyjęci do Liceum, czy będą mogli uczyć się dalej. Czy po maturze i po wymagających kolejnych egzaminach dostaną się na studia wyższe? Zapewne nie myślą o tym jeszcze, bo zbyt odległa perspektywa.
Absolwentki podstawowej Szkoły Żeńskiej w Sędziszowie rocznik 57/58 z
wychowawczynią panią Władysławą Skarbkową. Osiem z nich zdało egzamin i dostało
się do Liceum Ogólnokształcącego na rok szkolny 58/59
Ale
w pamiętnym czerwcu 2022 roku wszystko się wyjaśniło. Tamte dzieci po latach wyrosły
na niezwykle zdolną młodzieżą. Z liczby
28 absolwentów, którzy z powodzeniem zakończyli liceum maturą 1962, aż 18
dostało się na studia wyższe. Udziałem wielu stało się udane dorosłe życie i
kariery zawodowe. To oczywiste, że ich sukces to też sukces szkoły i jej nauczycieli.
Do
tej szkoły weszli nieśmiało. Po spartańskich warunkach w podstawówkach nowy
budynek liceum, obszerne, jasne klasy, błyszczące parkiety i obowiązkowe kapcie
robiły wrażenie. Jeszcze bardziej deprymowały ich szkolne mundurki. Chłopcy w
szytych na miarę granatowych garniturkach z czerwonymi lampasami, z których
błyskawicznie wyrastali i dziewczynki w jednakowych błyszczących na granatowo fartuszkach
szkolnych ozdobionych białymi kołnierzykami. Ale duma z bycia uczniem Liceum była nieskrywana. Uczniowskie, wzorowane na
studenckich czapki szkolne i czerwone tarcze z logo szkoły noszone na rękawach płaszczy obwieszczały mieszkańcom
miasteczka o statusie ich właścicieli. Strzegła tego wraz z gronem profesorskim
Felicja Węglowska charyzmatyczna dyrektorka liceum i nauczycielka geografii.
Była żoną harcerza i nauczyciela Władysława Węglowskiego, organizatora Szarych
Szeregów w Sędziszowie, aresztowanego i
torturowanego przez okupanta w dębickiej i krakowskiej katowni gestapo. Węglowski
zesłany do Oświęcimia zginął tam w roku
1941.
Budynek
liceum w owych siermiężnych, powojennych czasach rzeczywiście budził wrażenie.
Trzy kondygnacje, szerokie korytarze, po których na przerwach spacerowały
dziewczęta i dokazywali chłopcy, piękna
sala gimnastyczna, położone na tyłach budynku niewielkie boisko sportowe a na
jego skraju najprawdziwsza strzelnica. To tam po czujnym okiem prof. Józefa Dziedzica,
nauczyciela wychowania fizycznego po
krakowskiej AWF uczniowie, dziewczęta i
chłopcy bez wyjątku, w ramach przysposobienia wojskowego strzelali do tarcz z karabinków
sportowych kbks. W powiatowym, ogólnodostępnym strzeleckim współzawodnictwie
mistrzynią okazała się Marysia Dudówna,
późniejsza Maria Strzępka – polonistka i rusycystka, długoletnia dyrektorka,
założonego jeszcze za okupacji przez ks. dr. Jana Zwierza, dzisiejszego Zespołu Szkół Agro-Technicznych w
Ropczycach. Animatorka szkolnych zespołów tanecznych i niestrudzona działaczka
społeczna.
W
budynku liceum znalazło się miejsce na pracownie tematyczne. W swojej pracowni prof.
Grabiec uczył chemii doświadczalnej.
Rzeczywiście rzadko z niej wychodził, a
kiedy to się stawało roztaczał wokół siebie specyficzny zapach
chemikaliów. Wielu z jego uczniów wybrało po maturze studia chemiczne.
Ciekawość budziła też pracownia
fizyczna. Tam z kolei doskonale wykładał
fizykę prof. Stanisław Ptasznik, w młodości piłkarz Lechii Sędziszów. Jego
metody nauczania, poprzez aktywizację zainteresowań uczniów lekturą
popularnonaukową z dziedziny astrofizyki to nowatorski wówczas pomysł na ich
sukces w egzaminach wstępnych na studia techniczne. Jednak wśród grona profesorskiego, nie
podlegający dyskusji prym, wodził prof. Władysław Białek ksywa Zeus. Polonista
i jeden z założycieli humanistycznego LO
w Sędziszowie. Również twórca szkolnego chóru ze sztandarowym wykonanie na trzy
głosy powstańczego Marszu Mokotowa. To dzięki niemu Liceum Ogólnokształcące obchodzi dzisiaj
jubileusz 80-lecia istnienia.
Po
latach okazał się, że rok szkolny 58/59 uroczyście rozpoczęty powitaniem nowych
uczniów nie dla wszystkich zakończył się powodzeniem i wielu nie sprostało
wysokim wymaganiom nowej szkoły. Z dwóch oddziałów klasy ósmej do następnej,
dziewiątej przeszło około 30 osób. Ich
wychowawcą został prof. Piotr Prokop, młody, uzdolniony matematyk, spod ręki którego nawet oporni na matematyczną
wiedzę uczniowie wychodzili z jej
podstawową, licealną znajomością.
Przyszło mu mierzyć się nie tylko z nierzadkim brakiem uczniowskiego entuzjazmu dla matematyki, ale też z problemami
niedawnych jeszcze dzieci, nagle przeistoczonych dorastaniem w
młodzież. Bo w roku szkolnym 59/60, w dziewiątej klasie wychowankowie prof.
Prokopa mieli prawie po 16 lat.
Chcieli
tańczyć rock and rolla, ale na szkolnych zabawach, organizowanych dwa razy w roku grała do tańca znana kapela
ludowa Władysława Łobody, popularnego
kapelmistrza z Trzciany. Chcieli słuchać Elvisa Presleya, Boba Dylana i ballad Johnnego Casha,
nadawanych tylko w radiu Luksemburg. Nic dziwnego bo wtedy zespół The Beatles
rozpoczynał dopiero swą światową
karierę, a prekursorzy polskiego rocka zespół Niebiesko Czarni parafrazował w
rytmie rocka piosnkę „Stary niedźwiedź mocno śpi” A tymczasem klasa prof. Prokopa na
wycieczkach do Krakowa oglądała w
Filharmonii „Halkę” Moniuszki albo w Teatrze Słowackiego „Wesele”
Wyspiańskiego. Albo ambitne spektakle grane
w Rzeszowie w teatrze Siemaszkowej. Podobnie jak monumentalne filmy np. „Wojna i
Pokój” wyświetlane w kinie Zorza. Taka była
wówczas pragmatyka chowania młodzieży w sędziszowskiej kuźnicy
studenckich kadr dla polskich uczelni wyższych. Jak się okazało to wielorakie
kształcenie otwierało młode głowy na ogólnospołeczne i patriotyczne wartości.
Było przydatne nie tylko na humanistycznych kierunkach, jakie wybierano, ale
także na kierunkach technicznych.
Czy
takiemu wychowaniu należy przypisać fakt, że 2/3 klasy z maturalnego rocznika 62 dostało
się na wyższe studia? Po części tak bowiem nic tak nie ułatwia kariery jak
otwarty, wrażliwy umysł i szerokie horyzonty myślowe. To one, zaszczepione w
szkole tamtej młodzieży, pokierowały Tolka Wozowicza i Józia Napieracza do Wyższej Szkoły Morskiej
w Gdyni. Ten ostatni pływał po morzach i oceanach, pod różnymi banderami jako
pierwszy oficer przez 40 lat! Również Boguś Tobiasz dostał się do Wyższej
Szkoły Marynarki Wojennej w Gdyni –
Oksywiu. Andrzej Prokop z łatwością zaliczył egzaminy wstępne do Wojskowej
Akademii Technicznej w Warszawie. A piszący te słowa, kierowany zapewne
dziecięcą pasją budowy drewnianych modeli statków wybrał do studiowania Budowę
Okrętów na Politechnice Gdańskiej. Potem po dyplomie podjął trud kierowania
dużymi organizacjami gospodarczymi. Po wielu latach pracy na czele wielu firm
został nazwany przez dziennikarzy,
wiecznym prezesem. Również Boguś Zach najlepszy uczeń w klasie i matematyk
skończył Wydział Elektryczny na Politechnice Gliwickiej. Pracował aż do
emerytury na WSK w Rzeszowie pełniąc funkcję głównego energetyka zakładu.
Nie
zabrakło wśród nas górnika. Po
skończeniu Akademii Górniczo Hutniczej w Krakowie został nim Tadziu Kuczyński,
który długie lata pracował w tarnobrzeskim Siarkopolu. Adam Kociuba i Michaśka
Koconiówna to absolwenci Akademii
Rolniczej w Krakowie. Marysia Celejewska, Basia Piętówna, Halina Drausówna, i
Lusia Lipecka reprezentują grupę nauczycielek po studiach
pedagogicznych. Krysia Madera i Basia Jasińska to ekonomistki, a Marysia Dulla
skończyła warszawski AWF. Julka Szymusik
i Hanna Szklanna to dyplomowane pielęgniarki dbające o cielesne zdrowie swoich podopiecznych, a o ich zdrowie
duchowe solidnie i z oddaniem dbał przez
długie lata Tadziu Skura, ksiądz
katolicki.
I tak oto koleżanki i koledzy, maturzyści z rocznika 1962 rozproszyli się po świecie. Zajęci zawodową codziennością, zanurzeni w swoje rodziny, zapatrzeni w nadchodzącą przyszłość swoich dzieci i zaabsorbowani jej kształtowaniem po 30 latach spotkali się ponownie. Był rok 1992. Polska gwałtownie adaptowała zachodni kapitalizm. Inflacja spadała i redukowano deficyt budżetowy jednak rosło bezrobocie. Mimo to na ten pamiętny zjazd, zorganizowany w Sędziszowie przez nieocenioną Krysię Maderówne i Majkę Strzępkę przybyli wszyscy zaproszeni. Również liczne grono profesorskie z wychowawcą prof. Prokopem na czele.
Zjazd absolwentów
LO rocznik 1962 z okazji jubileuszu 30-lecia matury.
Siedzą: pani prof.
Wiesława Bauman i wychowawca klasy prof. Piotr Prokop. Stoi w pierwszy szeregu,
trzymany pod rękę przez Majkę Duda- Strzępkę prof. Stanisław Ptasznik.
Restauracja
„Jubileuszowa” w Sędziszowie
Czerwiec 1992 rok.
Było
na co popatrzeć. Młode jeszcze, ale dojrzałe już twarze, emanujące radością, że ponownie się spotkali. Zjazd
rozpoczęto Mszą Św. w kościele parafialnym. Potem przyszedł czas na wizytę w
budynku szkoły. Już w swojej klasie, z dziennikiem w ręku prof. Prokop
odtwarzał udanie lekcję wychowawczą. Potem przyszedł
czas na zabawę do rana w restauracji Jubileuszowa. A tam tańce do upadłego, dobre wino i dawnych
wspomnień i sympatii czar.
Spotkali
się znów po 30 latach. Postanowili
bowiem uczcić Diamentowym Jubileuszem 60 - lecie matury, Wcześnie spotykali się
jeszcze dwa razy, ale taka okazja jak zmobilizowanie 78 letnich ludzi do przybycia zewsząd na kolejny
zjazd nie mogła być pominięta! Na apel Marysi Strzępki, nie zważając na wiek i
niedyspozycje, aż 22 osoby przyjęły
zaproszenie. Spotkali się 18 czerwca 2022 roku w Zajeździe pod Górą. No cóż,
nie tańczono szalenie jak dawniej. ale
donośnie, dobrze zharmonizowanymi
głosami śpiewano przy
akompaniamencie kapeli podwórkowej „Paka Sędzisza”, w ślad za pięknym głosem kolegi Ludwika
Zawiszy, chociażby Hymn Seniorów.
Diamentowy Jubileusz - sześćdziesiąta rocznica matury
1962
Zespół „Paka Sędzisza” drugi od lewej, gitarzysta i założyciel
zespołu, Józef Biedroń.
Zajazd po Górą; 18 czerwca 2022 roku.
Diamentowy Jubileusz - sześćdziesiąta rocznica matury 1962.
Zajazd pod Górą, za stołem biesiadnym od lewej Edward Czochara,
Zdzisława Kozub, Lusia Lipecka - Biedroń i Basia Jasińska.
18 czerwca 2022 roku
Recytowano
okolicznościowe wiersze, pióra Julki Szymusik i dyskretnie wymieniano się
życiowymi doświadczeniami, jakich nazbierano sporo przez tych 60 lat.
Późnym wieczorem nadszedł czas rozstania. Ze łzami w oczach planowano kolejne spotkanie za rok.
Plany
się powiodły - za rok 24 czerwca, znowu w Zajeździe pod Górą, niestrudzona Majka Strzępka zorganizowała Żelazny
Jubileusz. Po 65 latach tym razem spotkali się absolwenci sędziszowskich
podstawówek z 1958 roku, a wśród nich osiemnaścioro maturzystów 1962. Wspólnemu śpiewaniu nadawał ton na akordeonie
pan Józef Marcinek.
Żelazny Jubileusz – 65.
Zajazd pod Górą.
Rocznica
ukończenia żeńskiej szkoły podstawowej nr 2 w Sędziszowie rocznik 1958. Na
pierwszym zdjęciu absolwenci LO rocznik 1962. Pierwsza od prawej Maja Strzępka. Na drugim zdjęciu wszyscy
uczestnicy Jubileuszu.
.
Pragnienie bycia razem nie wygasło, już po roku w czerwcu 2024 w hotelu PLATAN
spotkali się 80 latkowie, uczestnicy obu
wcześniejszych jubileuszy. Jak zwykle, bawili się przednio nie zważając na swój
szacowny wiek, niesieni wspomnieniami i nie gasnącą wzajemna sympatią.
Oczywiście wiodące grono stanowili absolwenci sędziszowskiego Licem, rocznik maturalny
1962.
Być może przedziwnym zrządzeniem losu uczniowie tej klasy tak nadzwyczajnie dopasowali się do siebie? A może ich klasa, która nazywali po prostu „naszą klasą” była dla nich wartością samą w sobie? I po latach wartość ta rosła by erupcją uczuć objawić się po latach? Być może wszystko to miało znaczenie, ale najważniejsze było i jest nadal to, że my maturzyści 1962 jesteśmy z niej dumni.
Hotel PLATAN
- 22 czerwca1924
Pierwsze spotkanie
towarzyskie 80-latków - absolwentów LO rocznik 1962 i sędziszowskich szkół podstawowych rocznik
1958.
Andrzej Skarbek.
Kwiecień 2025 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz